Szkolny konkurs Savoir-Vivre

12 czerwca w naszej szkole odbył się konkurs znajomości savoir-vivre. W szranki stanęły wszystkie klasy gimnazjum. Droga do zwycięstwa była, hm, wyboista. Większość z nas bez problemu odpowiada w ankietach na pytania typu „czy wolno gwizdać w teatrze dla wyrażenia dezaprobaty wobec obejrzanego spektaklu?”, albo „czy wolno rozmawiać

z nauczycielem żując gumę?”

Tym razem jednak przyszło nam się zmierzyć z pytaniami bardziej złożonymi
i podchwytliwymi niż strzelanie między odpowiedzią A i B. Zadania konkursowe polegały na przedstawieniu scenek rodzajowych z życia wziętych. Tam, gdzie brakło wiedzy na temat tego, jak w konkretnych sytuacjach powinno się zachować, w sukurs naszym inteligentnym gimnazjalistom przyszło poczucie humoru. Chociaż dobre wychowanie to kwestia całkiem poważna, dowcip i dystans wobec samych siebie, są dobrym sposobem na wybrnięcie
z opresji. A tych, jak to zawsze z savoir-vivre bywa – jest co nie miara. Bo czy zawsze jesteś pewny, kto komu pierwszy podaje rękę na przywitanie? Jasne, kiedy jesteś chłopakiem
i witasz się z koleżanką, ale jeśli osób w towarzystwie jest więcej, wśród nich dorosłe, babcie, dziadkowie, ciotki...? Jak zareagować, kiedy widzisz, że pijany mężczyzna agresywnie zaczepia twoją koleżankę? Co zrobić, żeby niewidomy czekający na przystanku, wiedział jaki autobus podjeżdża?

Każda z klas miała za zadanie przedstawienie scenek, zawierających takie elementy savoir-vivre jak zachowanie w szkole, sztuka konwersacji i korespondencji, trudne sytuacje życiowe, prezencja, kultura stołu oraz etykieta. W przygotowaniu prezentacji – odpowiedzi -uczestniczyli wszyscy uczniowie klas, na scenie przedstawiali je wybrani.

Konkursowi towarzyszyły liczne, przygotowane wcześniej rekwizyty, uczniowie mieli również do dyspozycji duże, pakowe papiery i markery, których użycie uczyniło odgrywane scenki barwniejszymi i wyrazistszymi.

Zaciętą rywalizację wygrała ostatecznie klasa I d. Pozostałym klasom trzeba jednak oddać sprawiedliwość i stwierdzić, że ich reprezentanci okazali się świetnymi aktorami, wykazali się poczuciem humoru, refleksem i zaangażowaniem.

Dlatego, mimo wielu trudności, możemy chyba uznać, że cel konkursu: popularyzacja właściwej postawy człowieka umiejącego odpowiednio postępować w życiu oraz radzić sobie w trudnych sytuacjach, umiejętność wykorzystania w praktyce wiedzy dotyczącej savoir-vivre, zostały osiągnięte.

Reasumując, wybrnęliśmy całkiem nieźle, a tam gdzie nie było możliwe zdobycie akceptacji wymagającego jury, też stawiamy – no, może nie szóstkę czy piątkę – ale plus,
bo próbowaliśmy, a przede wszystkim teraz już wiemy, czego musimy się jeszcze nauczyć, żeby móc mienić się dobrze wychowanymi.

Posłuszni sokratejskiej myśli „wiem, że nic nie wiem” i wynikającemu z niej przekonaniu, że lepiej wiedzieć, że się nie wie niż pozostawać w błogiej nieświadomości, wierzymy w moc naprawczą naszych dobrych chęci.

„Eh, ta dzisiejsza młodzież…”